Telewizyjny film traktujący o relacjach między Hitchcockiem a Tippi Hedren na planie "Ptaków" i "Marnie". Zważywszy na zbieżność dat powstania z innym obrazem na temat życia mistrza suspensu, nazwanym po prostu "Hitchcock", można uznać "The Girl" za swoistą "alternatywę" dla tamtej produkcji, pomimo że obie pozycje skupiają się na różnych okresach (tam chodzi o "Psychozę"). Nie należy tutaj zbytnio przejmować się słówkiem "telewizyjny", bo rzecz wyprodukowana została dla stacji HBO, co już samo w sobie stanowi gwarancję jakości. Mamy więc dobry, wciagający scenariusz i bardzo udanie dobraną obsadę. Toby Jones, choć "Hitcha" na pierwszy rzut oka wcale nie przypomina, wywiązuje się ze swojego zadania znakomicie (zabawne, że to już drugi, po "Bez skrupułów" przypadek, gdy aktor ten występuje w takim "konkurencyjnym" przedsięwzięciu - tamten obraz został z kolei przyćmiony przez "Capote"): kapitalna modulacja głosu, gesty, mimika - wszystko to sprawia, że przez te półtorej godziny wierzymy w to, że przed nami stoi twórca "Rebeki", nawet jeśli... widzimy, że to nie on. Co istotniejsze, nie przesadzono tutaj z charakteryzacją, tak jak to zrobiono w przypadku Hopkinsa - przyznaję, że filmu z jego udziałem jeszcze nie widziałem, ale na samych trailerach nominowany w tym roku do Oscara "gigant" prezentuje się raczej karykaturalnie. Co do samej historii, która legła u podstaw skryptu - choć zapewne z grubsza znana większości kinomanów, w ujęciu bardziej szczegółowym, takie jak to, fascynuje z podwójną mocą. Zdecydowanie z satysfakcją.