PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=556985}

Kolejny rok

Another Year
6,9 6 291
ocen
6,9 10 1 6291
7,2 11
ocen krytyków
Kolejny rok
powrót do forum filmu Kolejny rok

A dla mnie Tom i Gerri to irytująca parka z przyklejonym uśmiechem. Jeśli świat miałyby
zapełniać takie dwójki patrzące na innych z - może nawet nieświadomą, ale jednak -
wyższością spełnienia, to wolę nieudaczników, ludzi, których nie chroni pancerz wiecznej
miłości, ludzi kruchych, smutnych i zawiedzionych. Do ponad połowy filmu Tom i Gerri
wydawali mi się bardzo sympatyczni, potem jednak ten obrazek stopniowo pokrywały rysy. A
końcowe sceny przy stole - ten bolesny kontrast: arogancka radość głuchych i oślepionych
swoim doczesnym (chwilowym!) szczęściem (tu mam na myśli nie tyle happiness, ile
zwykłe luck) VS tamtych dwoje: smutek jednego i cicha rozpacz drugiego... No więc
końcowe sceny utwierdziły mnie w mojej niechęci do skądinąd całkiem sympatycznych
ludzi. Szczęście oślepia - to i dobrze, i źle; zależy od punktu widzenia. Film w każdym razie
wspaniały (jestem fanką kina Leigh).

ocenił(a) film na 8
ziew

Trzeba ciężko pracować na to szczęście, by potem wymądrzać się przy stole. Jeżeli przeanalizujecie pozostałe postaci, wychodzi na to, że ciężko pracowali na swoje nieszczęście. Wyobraźcie sobie, że do waszego towarzystwa trafia taka Merry....

ocenił(a) film na 7
obywatel_M

Mi się zdaje, że Mary... :)
Właśnie też mnie interesuje, co myślicie o różnych bohaterach.
Tom i Gerri byli w wyjątkowym momencie życia, bo ich syn znalazł wyjątkową dziewczynę, więc starali się być bardziej mili, towarzyscy, uśmiechnięci, żeby zrobić dobre wrażenie i żeby przełamać lody.
Ale moje serce, choć nie symapatie, są po stronie tych nieudaczników, którzy nie potrafią uporać się ze swoimi problemami, a nawet nie potrafią czasami się do tych problemów przyznać. Dlaczego oni nie mogą nauczyć się żyć, dlaczego nie mogą znależć sobie znajomych, którzy będą ich lubić, a nie tylko tolerować, jak Tom i Gerri.
Zawsze, kiedy widzę takich pokręconych bohaterów, to myślę, czy oni w życiu mają jaką szansę, czy autorzy filmu dadzą im szansę.
Choć może to oni muszą dać sobie szansę, dorosnąć, pogodzić się ze swoim życiem, zacząć dostrzegać innych z ich problemami.

ocenił(a) film na 10
obywatel_M

Swieta prawda,jak sobie poscielesz,tak sie wyspisz.
Chomik Mietushek

ocenił(a) film na 8
ziew

"ten bolesny kontrast: arogancka radość głuchych i oślepionych swoim doczesnym" - A co, mieli przyjąć postawy smutasów wbrew ich naturze? Moim zdaniem ich radosne i naturalne zachowanie miało zarazić tych nieszczęśliwych ludzi i pozytywnie nastawić do świata - to byli ich przyjaciele, a przyjaciół traktuje się szczerze. W filmie nie ma żadnej sceny, która świadczyłaby o tym, że nasi główni bohaterowie wywyższają się i czują się lepsi, przez to że są razem. Nie zapominaj, że to wykształceni i moralni ludzie.

ocenił(a) film na 9
FILioza

Postawy smutasów - ależ skąd, któż by od nich tego wymagał. Ale już odrobina empatii przydałaby się, a i owszem. Nasi mili, ciepli bohaterowie jedzą w końcu kolację w towarzystwie mężczyzny, który właśnie stracił żonę i kobiety, która jest wręcz sparaliżowana swoją samotnością. Jakiż to lekki, sympatyczny temat wybierają, by poprawić humor swoim - jakby nie było - gościom? Swoją jakże szczęśliwą młodość, kiedy poznali się na uniwersytecie i dużo podróżowali. Razem. Zakochani. W cudownych plenerach. Doprawdy, szczyt taktu i zrozumienia dla sytuacji tych, którym się w życiu mniej poszczęściło! Zaiste, dobrzy i moralni ludzie. Nie wiem czemu, nie chciałabym ich poznać.

ziew

Mam podobne wrażenie. Na początku historii, byli bardzo sympatyczni, później jednakże traciłem tą sympatię, głównie dla Gerri. Zwłaszcza w ostatnich scenie, kiedy przyszła rozdygotana Mery. Najważniejsza była kolacyjka, a nie przyjaciel w depresji. Nikt tak naprawdę nie zapytał co się stało, jak się czujesz, jak możemy Ci pomóc. Zresztą to pytanie/rada powinno paść, od Gerri na samym początku. Miałem nadzieję że Mery po prostu wyjdzie, popatrzy na nich i wyjdzie, gdzieś w środku znajdzie resztkę godności. Bo była już tym 6 kołem u wozu.

Przerażała mnie też Katie, naprawdę takiej ilości lukru, i cukierków, dawno w żadnym filmie nie widziałem. "Hahaha", "Hihihi", cudownie, wspaniale, świetnie... ale mam długi szalik hahaha,

Zresztą popatrzmy na to z drugiej strony, czy wszystko było w porządku? Syn, który przyprowadza po 3 miesiącach dziewczynę, chyba nie ma tak świetnego kontaktu z rodzicami, tym bardziej że odwiedza ich też dość rzadko (a to jednak to samo miasto). Ja myślę że to dobra mina do złej gry.

ocenił(a) film na 8
obywatelf

Ble, ble, ble - brednie piszesz.

"Najważniejsza była kolacyjka, a nie przyjaciel w depresji." - ciekawe co byłoby dla Ciebie ważniejsze - ślub córki, czy Twoja dobra koleżanka z problemami emocjonalnymi, które od wielu lat znasz jak własną kieszeń.

"Nikt tak naprawdę nie zapytał co się stało, jak się czujesz, jak możemy Ci pomóc." - a po co? Przecież Gerri doskonale wiedziała co dolega Mery - za każdym razem to samo - samotność. Na koniec stało się to już za bardzo niepokojące, Mary wyglądała jak żywy trup, więc Gerri zaproponowała jej pomoc psychologiczną. Nie pamiętasz?

"Miałem nadzieję że Mery po prostu wyjdzie" - i co dalej? Przecież Gerri i jej rodzina była dla niej ostoją i wszystkim co miała. Poza tym dlaczego miałaby tak zrobić? Tak miałaby się odwdziędzyć za miłość i dobroć którą dostawała od tej rodziny przez wiele lat? Gdyby tak zrobiła, skończyłoby się to samobójstwem.

"Przerażała mnie też Katie" - Katie to szalenie sympatyczna, kulturalna i kontaktowa dziewczyna - wcale tego nie udawała - taką miała osobowość. No ale jeśli wolisz ludzi gburowatych, milczących, ponurych i nie potrafiących zachować się w towarzystwie, to Twoja sprawa.

"Syn, który przyprowadza po 3 miesiącach dziewczynę, chyba nie ma tak świetnego kontaktu z rodzicami, tym bardziej że odwiedza ich też dość rzadko" - a skąd ten wniosek? W trzech na cztery częściach filmu widzimy go z rodzicami - raz przyjechał na rowerze, potem z nową narzeczoną, potem razem byli na pogrzebie - rzeczywiście, kiepski kontakt. W filmie mieliśmy pokazanych zaledwie kilka dni z ich życia, ale na podstawie tego co widzieliśmy należy sądzić, że byli doskonałej komitywie. Z drugiej strony facet ma już 30 lat, swoje życie, pracę, więc trudno żeby całymi dniami przesiadywał u swoich rodziców. A to, że dziewczynę przyprowadził po paru miesiącach, to co w tym dziwnego? Chciał się upewnić, czy to jest właśnie ta miłość, zanim zapozna ją ze swoimi rodzicami. "- Nasz syn to cicha woda.|- Mężczyźni już tacy są." - pamiętasz taką wymianę zdań?

FILioza

Ble, ble, ble - brednie piszesz. - fajnie zaczynasz swoją wypowiedź. Naprawdę miło coś takiego zacząć czytać.

Skoro Mery była jej przyjaciółką, to warto było jej pomóc dużo wcześniej, i zaproponować taką pomoc, a nie traktować nieco jak 5 koło u wozu, i przyssawkę która się przyssała. Przez cały film, dopiero na końcu padła rada, o jakąś zewnętrzną pomoc. Może gdyby to było wcześniej, to Mery nie doszłaby do takiego stanu, taka osoba może trochę wyprostowałaby tą osobę. Tym bardziej że Gerri, znała się na tym.
Poza tym przecież to była zwykła kolacja, a nie zaręczyny, zwykła kolacja(zapewne kolejna). Jaki znowu ślub.
Zresztą to chyba całkiem normalne, zapytać coś się stało?, a nie w stylu co Ty tu robisz? Widząc osobę w takim stanie. Akurat jest milion innych powodów, po których ludzie doprowadzeni są do takiego stanu.
Zresztą prawdziwy przyjaciel pomaga, a nie odwraca się na parę miesięcy, i żyje swoim życiem. Tym bardziej że druga osoba ma problem. Nie odwraca się, a pomaga ludziom z problemami.

Katie była sztuczna, udawana, jest masa takich ludzi, którzy chcą się przypodobać, i być śmieszni na siłę. Katie mi się taka wydawała, to moja opinia.

Nikt nie każe mu przesiadywać, jednak jak się jest w tym mieście, to miło od czasu do czasu odwiedzać rodziców, w filmie było kilka kwestii że nie wiedzą co u Joe, bo nie odzywał się przez 2 tygodnie(zostawili mu wiadomość na sekretarce). Może to inne zwyczaje. A tym bardziej podobno Joe był blisko z rodzicami. (chyba przez 3 razy na początku było pytanie co u Joe)

ocenił(a) film na 7
FILioza

Zgadzam się z FILioza - Mary dała straszną plamę, i trudno się dziwić, że Gerri traktuje ją z dystansem.
Młode związki muszą dojrzeć, zanim można je ogłosić przed rodzicami.
Mary trudno jest pomóc, póki ona sama sobie nie pomoże. Ale jednak bardzo mi jej szkoda i chciałabym, aby życie dało jej szansę. Nie wiem jednak, czy może 'dorosnąć' w 'przyjaźni' z tymi znajomymi. Nabrałaby poczucia wartości w autentycznym związku na równych prawach. Ale widać, że na przykład tego otyłego pana boi się panicznie i nie da mu szansy. Przyjażń z Gerri jest nierówna, bo Gerri faktycznie niczego od niej nie chce, ani jej specjalnie nie docenia. Gerri ma zaspokojone podstawowe potrzeby życiowe, Mary nie, jest ciągle samotna. Potrzeba jej czegoś, w czym mogłaby się wykazać, dać coś z siebie. Powinna poszukać jakiegoś innego sposobu na życie niż towarzyszenie ludziom 'zaślepionym szczęściem'.

ocenił(a) film na 7
mona_4

Czy nikt nie zauważył,że Mery kochała się w Joe od lat . to jak miała ją potraktować Gerry ?. Czy trzeba przepraszać za to ,że jest się szczęśliwym ?

ocenił(a) film na 10
lupusek

Moze to nie milosc,ale chec znalezienia partnera na dalsze zycie.A on ja zawsze ignorowal,bo stara,glupia i alkoholiczka.
Chomik Mietushek

ocenił(a) film na 6
ziew

Mnie też ta para zaczęła irytować od połowy filmu.Szczególnie Gerry -wkurzał mnie strasznie jej dystans do przyjaciół.Osobiście nie chciałabym mieć takiej osoby za przyjaciela.Jest taka bez emocji, zarówno dobrych jak i złych.Tak samo zachowuje się na imprezie jak na pogrzebie.Trochę to nienaturalne jak na mój gust...
Poza tym nic nie mówi o sobie, nie zwierza się przyjaciółce, nie ma żadnych problemów.Trudno ją rozgryźć co w ogóle myśli i czuje...

ocenił(a) film na 10
loki3000

Dla mnie Gerri i Tom sa wspanala pelna ciepla para.Oboje sie szanuja a ze maja takich przyjaciol to nie ich wina.Gerri jako psycholog pomaga ludziom i znalazla pokrewna dusze w osobie synowej-rehabilitantki osob starszych.A geolog Tom ma swoja prace i ogrodek oraz kochajaca zone i wszystko inne olewa.Jesli natret nie chce zobaczyc siebie w lustrze,to powinien sie leczyc.
Chomik Mietushek

ocenił(a) film na 8
ziew

Poruszający film. Dotykamy czułych miejsc tkwiących w ludziach, tak bardzo samotnych. Nie ma nic gorszego, bo z samotności wywodzą się depresje. Każda chwila pozbawiona jest sensu. Bardzo wnikliwie pokazuje nam ten stan postać Mary. Nieszczęśliwie podkochująca się w Joe. Niestety pod znakiem zapytania jest dla mnie jej szczera przyjaźń z Tomem i Gerry. Szuka ratunku, szuka miłości, ale nie stać jej na szczerą rozmowę z przyjaciółką, a pani psycholog udaje, że nie widzi jak Mary się pogrąża. Momentami graniczy to z okrucieństwem i zakłamaniem. Mary gardzi nieszczęśnikiem z nadwagą, a przecież mogliby się nawzajem uratować. Najgorsza jest świadomość, że dla ludzi szczęśliwych takie przyjaźnie stają się balastem. Żeby to zrozumieć trzeba się postawić w ich sytuacji. I co wtedy odczuwamy? Czy bylibyśmy w stanie pomóc Mary ? Moim zdaniem trzeba zawsze się starać przekonać daną osobę, by chciała tej pomocy. Od tego się zaczyna, ona sama musi tego chcieć. Nie ma tego w filmie, żadnego gestu. I ten wymowny koniec nie zwiastujący nic dobrego w życiu...Mery. Poza tym wszystko w miarę OK.

ocenił(a) film na 7
makalu8_fw

Chyba wniosek jest dosyć oczywisty, każdy musi sobie sam radzić ze swoim nieszczęściem, a nie stawać się balastewm dla innych, którym wcześniej czy póżniej zacznie ciążyć.
Mary pogrąża się, że zachowuje się jak dziecko i nie chce przyznać się (przed sobą) do swojego wieku. Szczytem tego jest zainteresowanie Joe, bo o miłości nie ma co pisać, po prostu naiwne branie go pod uwagę. Czyli trzeba dorosnąć i wziąć się w garść, aby nie zacząć ciążyć innym. :(

ocenił(a) film na 10
makalu8_fw

W koncu psycholog nie moze zmusic pacjenta do wizyty u niego.
Chomik Mietushek

ocenił(a) film na 5
ziew

Miałam dokładnie takie same wrażenia, oglądając "Kolejny rok". Na początku Tom i Gerri sprawiali wrażenie dość sympatyczne, ale stopniowo zaczęli mnie coraz bardziej irytować. Zwłaszcza Gerri zaczęła wydawać się pozbawioną ciepła, zamkniętą w sobie, mającą poczucie własnej wyższości osobą. Może i by mi to tak nie przeszkadzało, gdyby w filmie nie było powiedziane wyraźnie, że Mary i Gerri to przyjaciółki. Owszem, Mary była irytująca, nawet bardzo, ale skoro znały się z Gerri jakieś 20 lat, a Gerri jest psychologiem, to chyba powinna wiedzieć, jak można pomóc przyjaciółce. A jeśli nie chciała jej pomagać, lub stwierdziła, że Mary po prostu nie chce pomocy, lub że nie da się jej pomóc, mogła tę znajomość zakończyć, a nie gościć Mary w swoim domu i za jej plecami przerzucać się z Tomem znaczącymi spojrzeniami. Tak nie postępują przyjaciele. A już całkowicie niezrozumiałym jest dla mnie to, że ani Gerri ani Tom nie przeprowadzili z Mary poważnej rozmowy na temat jej stosunku do Joego. Przecież dla wszystkich było jasne, że Mary się w nim podkochuje (albo przynajmniej sama sobie to wmawia). Zamiast wyrazić swoje zdanie w krótkich, żołnierskich słowach i albo wóz albo przewóz, oni tylko robią znaczące grymasy i zachowują się tak, jakby uważali, że skoro o tym się nie mówi, to problem sam zniknie. A jak przychodzi co do czego, upokarzają Mary przy Katie. Zgadzam się, Mary nie zachowała się w stosunku do Katie właściwie, ale trudno było się spodziewać innej reakcji. Inna sprawa, że mnie Katie też irytowała. Jak to ktoś już napisał, lukier, lukier i jeszcze raz lukier.

ocenił(a) film na 10
Liadan

Tylko ludzie prosci i malointeligentni nie znaja poczucia taktu a wszystkich zazdrosnikow wnerwia szczescie bliskich.I stad te dwa obozy,jeden broni nieudacznikow a drugi rozumie szczesciarzy.
Czy ogladaliscie znana rosyjska sztuke o Szczastliwcewie i Nieszczastliwcewie?
Chomik Mietushek

ocenił(a) film na 10
ziew

Ja go tak nie odebralem.Gerii jest psychologiem ale i matka,ktora kocha swego syna i chce go chronic przed rozchisteryzowa pijaczka-Mary,ktora jest o wiele starsza od Joego.A Mary jest zazdrosna o wybranke Joego i dlatego na pierwszym spotkaniu byla taka nieprzyjemna.Lesley Manville nie mozna odmowic wspanialego aktorstwa.I dlatego bronisz tych nieudacznikow.
Chomik Mietushek

Mieushek

Wg mnie pod koniec filmu w Mary dokonuje sie pewna przemiana. Wyglada na to ze osiagnela w swoim zyciu przyslowiowe dno. Przestaje bezsensownie szczebiotac, probuje nawiazac kontakt z mezczyzna w swoim wieku, rozmawia z nim o odleglych czasach mlodosci. Mary dostrzega prawde, widzi co zrobila ze swoim zyciem i przestaje udawac nastolatke. Stracila w swoim przekonaniu wszystko, czuje ogromna pustke i bol i dociera to do niej po raz pierwszy z pelna swiadomoscia. To ze Gerii przestala sie z nia kontaktowac uwazam za bardzo dobre posuniecie ze strony pani psycholog. Dzieki temu Mary szybciej osiagnela dno, nikt jej juz nie wspieral w jej alkoholizmie i dziwnym zachowaniu. Mary dopiero teraz jest gotowa na to zeby zaproponowac jej terapie. I pomimo ze probuje sie bronic mowiac wystarcza mi rozmowy z toba, zeby bylo tak jak dawniej i wszystko bedzie ok to ona juz wie. W jej oczach widac cierpienie ale i spokoj.

ocenił(a) film na 8
kidada

Dokładnie tak. A poza tym w tym temacie widzę kilka osób, które powinny zastanowić się nad własnym życiem, skoro irytują je ludzie, którzy są szczęśliwi i emanują pozytywną energią. :)

ocenił(a) film na 7
kidada

A może Gerii i Mary nigdy nie były prawdziwymi przyjaciółkami? Mary potrzebowała kogoś, komu będzie się mogła zwierzać i wyżalać, a Gerii się do tego przyzwyczaiła i nie chciała zachowywać się wobec niej niekulturalnie. Dla niej, Mary od czasu do czasu po prostu pojawiała się w jej życiu. Mary szukała pomocy, jednak Gerri wcale nie byłą chętna jej udzielać. W końcu, w ostatnich scenach Mary, która znajduje się już na samym dnie, przychodzi do Gerri, przeprasza ją, mówi, że za nią tęskniła i że potrzebne są jej tylko rozmowa i zainteresowanie przyjaciółki, ale ta, choć pozwala jej zostać na kolacji, odsyła ją do specjalisty, którym w końcu sama jest. Nie chce jej pomóc, nie chce nawet, żeby została na wieczór, bo boi się, że coś mogłoby zepsuć uroczy czas spędzony z rodziną. Jest tak zainteresowana sobą, tak przepełniona swoim szczęściem, że nie widzi tych, którzy desperacko tego szczęścia poszukują.

ocenił(a) film na 9
kidada

z tym mężczyzną w jej wieku to chyba przesadziłaś. Brat Toma jest od Mary dużo starszy i nie tyle rozmawiają o czasach młodości, co ona po prostu usiłuje za wszelką cenę złapać z nim kontakt.

ocenił(a) film na 9
kidada

Cytuję: "To ze Gerii przestala sie z nia kontaktowac uwazam za bardzo dobre posuniecie ze strony pani psycholog."

To nie jest żadne "mądre posunięcie". To zwykła obojętność. Gdyby Gerri choć trochę troszczyła się o Mary, już dawno próbowałaby jej pomóc.

Cóż z tego, że Mary sięga przysłowiowego dna? Byłby z tego jakiś pożytek, gdyby mogła się od niego odbić. Ale nie leży to w jej możliwościach. W końcu nieraz próbowała. Przestańmy się łudzić, że "każdy jest kowalem własnego losu". Ci, których nazywa się tutaj "nieudacznikami", to po prostu ludzie, którym się nie powiodło, którym zabrakło w życiu szczęścia. Bo szczęście jest kruche, niestety, i jakkolwiek by to banalnie nie zabrzmiało, los bywa zmienny, więc każdy ma "szansę" zostać nieudacznikiem. Naprawdę, niewiele trzeba. A choć nikomu tego nie życzę, to przecież, dzięki tej odmianie szczęśliwie sięgnąłby dna i - być może - znalazłby w sobie nieco więcej empatii i zrozumienia dla tych, którym powinęła się noga.

ocenił(a) film na 5
ziew

Dziś obejrzałem ten film i jestem zszokowany faktem, że nie pasują mi opisy filmu, umieszczone na filmwebie, z faktycznym obrazem. Główni bohaterowie byli bardzo sympatyczni i naturalni. Przeraziły mnie drugoplanowe postacie. Byli strasznie przygnębiający. Nie czepiam się reżyserskiej wizji świata, ale sceny były zdecydowanie zbyt długie, przewidywalne. Nic mnie nie zaskoczyło. Wszystko było przeraźliwie mdłe, smutne, żałosne. Jak widziałem ich miny to chciało mi się wyć. Co za gęby ! Gdyby film trwał trochę krócej byłby łatwiejszy do "przełknięcia" ze smakiem. Film średni :(

michos81

Film dobry, ale gęby rzeczywiście parszywe. Grubasek z przyklejonym piwem i fajką na kolacji to zdecydowanie mój faworyt, czysta ohyda. chociaż Mary dogania go dzielnie z tą swoją nerwowością. No i jeszcze rybia twarz pani psycholog...Do pieeeekła.

ocenił(a) film na 8
ziew

masz absolutnie racje. Główni bohaterowie, to para egoistów, zakłamanych. Nie wierzę, że nie mają żadnych grzeszków na sumieniu, teraz lub w młodości. Ich poczucie wyższości na światem, "bo nam się udało, my jesteśmy tacy szczęśliwi, tak cudowni dla siebie" Można zwymiotować. Mery i Ken byli im bardzo potrzebni aby czuć się lepiej, aby mieć nad nimi przewagę i po to by móc wytłumaczyć swoje przesłodzone życie. To tak jak ktoś otyły lepiej będzie się czuł przy kimś grubszym niż jest sam. I tak jak ktoś tu wczesniej napisał nasi bohaterowie nie przyjaźnili się z nikim kogo znali, tylko potrzebowali ich, bo tamtym było gorzej. Gdyby była przyjaciółką, jako lekarz juz dawno pomogła by chociażby Mary.
Tom i Gerii to taka IKEA. To taka uśmiechnięta para z reklamy biura podróży.
Jak śpiewała Kasia Nosowska: "Tak słodcy, że mogliby doprowadzic do wymiotów całe przedszkole"
Rola Mary to mistrzostwo świat.

ocenił(a) film na 9
Jue_2

Tom i Gerri to para normalnych ludzi, nie widzę w nich poczucia wyższości ani egoizmu. To raczej Mary jest uwieszającą się na nich egoistką. Każdy kto zarzuca parze głównych bohaterów z jednej strony pszesłodzenie i sztuczne uśmiechy a z drugiej strony chłód i brak emocji chyba nigdy nie był w Anglii i nie wie jak zachowują się normalni Anglicy. Film jest genialny, porusza bardzo intrygujące kwestie: czy tak naprawdę ktokolwiek oprócz nas samych może pomóc nam w poradzeniu sobie z pustką i własnym niespełnieniem, gdzie jest granica między udzieleniem pomocy a byciem wykorzystanym. hej, przyjrzyjcie się, czy Mary daje coś z siebie Gerii i Tomowi oprócz tego że zasypuje ich lawiną opowieści o własnych nieszczęśliwych wypadkach i upija im się w chacie, czy zaprasza ich do siebie na obiad? Rozumiem położenie Mary i dobrze wiem jak to jest, gdy nie ma się nikogo na świecie - ona jest tak spragniona kontaktu z człowiekiem że nawet towarzystwo mrukliwego starego brata Toma sprawia jej ulgę - więc tym bardziej lepiej dla niej jeśli szybko zrozumie, że musi wziąść swoje życie w swoje ręce. Zachowanie Gerri (która przeciez jest tylko człowiekiem i ma prawo być wkurzona na Mary) może być paradoksalnie zbawienne dla Mary. A zresztą film jest dużo bardziej skomplikowany niż się może wydawać i właśnie dlatego jest taki fantastyczny.

ocenił(a) film na 8
mantri

Podsumowując całość dyskusji, niewątpliwie film na długo pozostaje w pamięci, lubię oglądać proste historię, może dlatego lubię Woody Allena (odchodzę od tematu), z perspektywy paru miesięcy po oglądnięciu, Tom i Gerri to ludzie którzy zasnęli, zamknęli się na świat. Jest taka piosenka polska, wykonawca Kowalski, tytuł Marian, na końcu są słowa: "...Tak duzo sie zmienilo. Tak latwo zapomnialo.
Tak trudno dzis wytrzezwiec z niemocy i marazmu.
Slowiki gluchonieme, wartburgi zardzewiale.
I zon sie juz nie szuka, bo same sie znalazly.
A moze to normalne, ze sie inaczej marzy?
Inaczej sie przezywa? I pije sie "po pol"?
I zeby to zrozumiec to tzeba sie zestarzec,
lub rzucic sie ze schodow najlepiej glowa w dol!..."
Cięzko się obudzić a może nie trzeba, może dobrze jest zasnąć i nie zauważać....

ocenił(a) film na 7
mantri

W zupełności zgadzam się z Twoją interpretacją zachowań bohaterów. Nieszczęście Mary w pewnym momencie doprowadziło mnie do łez, ale nie zmienia to faktu, że to dorosła kobieta i sama powinna sobie pomóc.

ziew

Dołączam się do obrońców głównej pary bohaterów. Przez cały film sprawiali wrażenie ludzi naturalnych i przyjaźnie nastawionych do ludzi. Nie manipulowali swoimi nieszcześliwymi znajomymi i traktowali ich poważnie, bez naiwnej wiary w naprawianie świata. Ich cierpliwość do Mary zasługuje już na szczególne uznanie. Była ona znajomą psycholożki i nie widze powodu żeby ta traktowała ją jak klijentke dopóki zahowywała się stabilnie. Po świecie chodzi mnóstwo tragicznych postaci przez swoją niedojrzałość niezdolnych do prawdziwej przyjaźni czy miłości. Terapeutka raczej zdaje sobie też sprawe, że nie jest łatwo takim pomóc.
We mnie natomiast najwięcej sympatii wzbudził zapłakany grubasek, scena tak smutna, że aż się śmiałem. Kolejny smutny film M. Leigh o tym, że nie wszyscy mogą być szczęśliwi.

ocenił(a) film na 7
ziew

irytująca parka? to, że nie są idealni sprawia, że są bardziej ludzcy
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2012/02/kolejny-rok-czyli-szczescie-w-pro stej.html

ocenił(a) film na 6
ziew

UWAGA, SPOJLERY!

Nawiązując do całej dyskusji pod tym tematem, myślę że nie powinniśmy popadać w skrajności. Gerri i Tom byli za równo irytujący i zaślepieni, jak i szczęśliwi oraz ciepli. Nikt nie powinien ich za to oceniać, bo to tylko ludzie żyjący swoim życiem.

Temat Mary jest trochę bardziej skomplikowany, bo z jednej strony człowiek czuje żal nad jej losem, lecz z drugiej... Mary zachowała się tak samo chamsko w stosunku do Kena (kiedy ten chciał się z nią związać, a ona odrzuciła go), jak Gerri w stosunku do niej (w ostatnich scenach filmu).

Uważam, że daje to całkiem konkretny obraz życia, mówiący że nie ma ludzi idealnych, perfekcyjnie pięknych i z czystym sumieniem. Dlatego film oceniłem na 9 - dawno nie widziałem czegoś tak orginalnego.

Aha, jeszcze wątek z Katie... Czy nikt nie pomyślał, że ona po prostu chciała być szczęśliwa?

ocenił(a) film na 7
ziew

Wiele osób tutaj mówi o przyjaźni między bohaterkami, a ja myślę, że to nie była prawdziwa przyjaźń, bo o taką równie trudno jak o prawdziwą miłość albo jeszcze bardziej.I Mary i Gerri czerpały korzyści z ich relacji. Mary grzała się w ciepełku rodzinnym Gerri i Toma. W sumie zachowywała się trochę jak wampir, ale nie dlatego, że była zła, tylko tego ciepła rozpaczliwie potrzebowała. Tom i Gerri natomiast utwierdzali się przy Marry w swoim szczęściu i normalności i tak naprawdę dając niewiele czuli się jak dobroczyńcy.
Mary- strasznie irytująca postać i faktycznie w realnym życiu chyba nikt nie chciał by jej mieć w swoim kręgu,ale przy bliższym poznaniu po prostu strasznie nieszczęśliwa kobieta.Chyba przypadek do leczenia.
Gerri- trudno jej się dziwić, że zdenerwowała ją reakcja Mary na szczęście Joego. Jednak myślę, że jako przyjaciółka i na dodatek psycholog powinna wyciągnąć rękę do Mary gdy ta przyszła się pokajać.Powinna z nią porozmawiać a nie odsyłać do specjalisty. A tak Mary znowu dostała ochłap, czyli łaskawie pozwolono jej zostać.
Zresztą myślę, że nie przypadkowo Mary każdą osobę pyta czy wszystko dobrze, czy nie chciałby się z czegoś zwierzyć, bo ma nadzieję, że ktoś jej to samo zaproponuje,ale tak się nie dzieje.
No i jeszcze Kati - jak się zjawiła przestała mnie irytować Mary.Taka szczęśliwa i słodka i rozszczebiotana, faktycznie jak ktoś wyżej napisał mogłaby służyć jako środek wymiotny.Tak wspaniale wpasowała się w rodzinę od pierwszej chwili, brrryy...
Tak to już w życiu bywa,że ludzie zamykają się w swoich małych oazach szczęścia i zapominają o innych.
Kto stracił przyjaciółkę/przyjaciela jak wyszła za mąż/ożenił się, ręka do góry!

ocenił(a) film na 7
ziew

Wiele osób tutaj mówi o przyjaźni między bohaterkami, a ja myślę, że to nie była prawdziwa przyjaźń, bo o taką równie trudno jak o prawdziwą miłość albo jeszcze bardziej.I Mary i Gerri czerpały korzyści z ich relacji. Mary grzała się w ciepełku rodzinnym Gerri i Toma. W sumie zachowywała się trochę jak wampir, ale nie dlatego, że była zła, tylko tego ciepła rozpaczliwie potrzebowała. Tom i Gerri natomiast utwierdzali się przy Marry w swoim szczęściu i normalności i tak naprawdę dając niewiele czuli się jak dobroczyńcy.
Mary- strasznie irytująca postać i faktycznie w realnym życiu chyba nikt nie chciał by jej mieć w swoim kręgu,ale przy bliższym poznaniu po prostu strasznie nieszczęśliwa kobieta.Chyba przypadek do leczenia.
Gerri- trudno jej się dziwić, że zdenerwowała ją reakcja Mary na szczęście Joego. Jednak myślę, że jako przyjaciółka i na dodatek psycholog powinna wyciągnąć rękę do Mary gdy ta przyszła się pokajać.Powinna z nią porozmawiać a nie odsyłać do specjalisty. A tak Mary znowu dostała ochłap, czyli łaskawie pozwolono jej zostać.
Zresztą myślę, że nie przypadkowo Mary każdą osobę pyta czy wszystko dobrze, czy nie chciałby się z czegoś zwierzyć, bo ma nadzieję, że ktoś jej to samo zaproponuje,ale tak się nie dzieje.
No i jeszcze Kati - jak się zjawiła przestała mnie irytować Mary.Taka szczęśliwa i słodka i rozszczebiotana, faktycznie jak ktoś wyżej napisał mogłaby służyć jako środek wymiotny.Tak wspaniale wpasowała się w rodzinę od pierwszej chwili, brrryy...
Tak to już w życiu bywa,że ludzie zamykają się w swoich małych oazach szczęścia i zapominają o innych.
Kto stracił przyjaciółkę/przyjaciela jak wyszła za mąż/ożenił się, ręka do góry!

ocenił(a) film na 9
hella_266

Hella_266 - podpisuję się pod Twoją wypowiedzią obiema rękami! Bo to jest istotnie dobre pytanie: czy Mary i Gerri faktycznie są przyjaciółkami? Nie. Więcej powiem: w moim przekonaniu to Mary jest przyjaciółką Gerri, ale nie na odwrót. Mary zależy na Gerri, byłaby gotowa jej pomóc, wysłuchać jej, ale nie ma ku temu okazji. Nie tylko dlatego, że Gerri nie ma powodu do skarg, ale także dlatego, że w ogóle Mary do siebie nie dopuszcza, otacza ją mur nieprzeniknionego spokoju. Dla Gerri Mary jest jak bezpański pies, którego łaskawie przygarnia się w burzliwą noc i rzuca jakiś ochłap ze stołu - dzięki czemu człowiek może się poczuć taki dobry i wielkoduszny.

Gdyby faktycznie Gerri w jakikolwiek sposób zależało na przyjaciółce czy wcześniej nie zaproponowałaby jej terapii? Czy nie zwróciłaby uwagi na to, że kobieta ma problem z alkoholem, a jej próby uniezależnienia się przez kupno samochodu (który - przy roztrzepaniu Mary - musi oznaczać dla niej zdecydowanie większe kłopoty niż troska o dobrostan klimatu) są czczą iluzją? Przecież, jak przedmówcy lubią to podkreślać, jest psychologiem!

Gerri odrzuca przyjaciółkę po dwudziestu latach znajomości właśnie wtedy, kiedy ta najbardziej tego potrzebuje. Dlaczego? Bo odważyła się zadurzyć w jej synu. To taka zbrodnia? Jeśli ktoś poznał w swoim życiu jakąś Mary, to wie, że "ten typ tak ma". Czy ktoś przez to został skrzywdzony? Tylko sama Mary, która - może nawet sama nie będąc tego świadoma - chciała zaznać trochę ciepła. Spotyka ją za to wzgarda i odrzucenie.

ocenił(a) film na 8
mucha_nie_siada

Gerry jest psychologiem, ale nie jest cudotwórcą. To Mary musi dopuścić do siebie myśl, że wymaga pomocy, a ona uparcie trwa przy swoim nawet na końcu filmu. Gerry nie może jej leczyć, takie są reguły terapii, że nie leczy się swoich znajomych. Większość ludzi nie chciałaby mieć do czynienia z osobą taką jak Mary i większość nie ma, nie rozumiem więc tego osądu nad Gerry i Tomem.

Dla mnie Gerry i Tom byli wspaniałymi ludźmi: głębokimi, skupionymi na potrzebach swoich gości, pokornymi - tak POKORNYMI (to Gerry broni Kena przed Mary, mówiąc, że czasami życie bywa okrutne - Mary udaje, że jej to nie dotyczy, więcej zauważa śmieszność u innych i osądza, nad sobą natomiast nie ma refleksji), nikogo nie oceniają, troskliwie gotują swoim gościom, dzielą się pomidorami, słuchają uważnie monologów Mary.

To że Gerry stawia Mary w końcu, bo aż po 20 latach GRANICE świadczy o tym, że :
- nie daje się Mary wciągnąć w grę i chce jej dać sygnał, że to ona musi przejąć kontrolę i odpowiedzialność nad swoim życiem,
- świadczy o tym, że Gerry i Tom są NORMALNI i nie kierują się politowaniem wobec Mary, a właśnie szacunkiem.
- są ludźmi wyjątkowo wrażliwymi, bo zrobili to po 20 latach (Mary ustawicznie narusza granice, trajkocze, żali się na obmacujących ją oblesiów itd. - rozumiem że od Gerry i Toma wymagamy świętości i zapłaty za szczęście).

Mary jest także zbyt egocentryczna i rozedrgana emocjonalnie, aby być kogoś przyjacielem. Kto zna osoby podobne jak Mary wie, że absolutnie nie można komuś takiemu zaufać i zwierzyć się z problemu. Taka osoba od razu, aby podnieść swoją wartość, wytrajkocze w pracy wszystko, co wie...

ocenił(a) film na 7
ziew

Myślę, że problem ma Mary i mimo wszystko to ona musi dorosnąć. Jest straszliwie samotna, ale nie potrafi dostrzec samotności i problemów innych ludzi, jest skupiona na sobie i nie potrafi przyjąć tego, kim jest. Ucieka przed prawdą o sobie.
Ale czasami miłość pozwala ludziom dorosnąć, ale musi być w niej coś autentycznego. Pod koniec Mary chyba coś zaczyna rozumieć.

ocenił(a) film na 9
mona_4

Owszem. Zaczyna rozumieć, że jej przyjaźń z Gerri to był - jak to ładnie się mówiło kiedyś (czy mówi się nadal?) - "pic na wodę i fotomontaż".

ziew

Zaskakuje mnie taki odbiór filmu, mimo że identyfikuję się z nieudacznikami, bo też w życiu mi nie wyszło tak, jakbym chciała.
Dla mnie film to obraz tego, jak egzystują obok siebie szczęśliwi i pokonani przez los. Na początku - w scenie pubie - Gerri zwraca uwagę Mary na jej zaniedbany ogród. Może o to chodzi - szczęście się pielęgnuje jak pomidory. Nieznaczące pozornie nic decyzje podejmowane co dnia składają się na całość. I ludzie szczęśliwi nie mają obowiązku pełnić roli anioła stróża i pilnować małych kroczków swoich przyjaciół. Nie mówiąc już o tym, że Mary przyjaciółką nie jest - raczej osobą, którą po prostu przydzielił ślepy los do pracy w tym samym miejscu. Mogłaby być przyjaciółką, gbyby nie manifestowała tego, że czując się nieszczęśliwa, niszczy "ogródek" innym.

ziew

Bardzo ciekawa dyskusja!
Ja osobiście mam właśnie w tym względzie niesprecyzowane uczucia. I to chyba świadczy najlepiej o sile tego filmu. Z jednej strony szczęście (swoją droga bez fajerwerków) Gerry i Toma jest miłe dla oka i ... prawdziwe. Nie są nachalni- po prostu żyją swoim życiem. Z drugiej strony ich postępująca niechęć do Mar lekko mnie zniesmacza. Oczywiście rozumiem, że Mary jest destrukcyjna- zarówno dla siebie samej jak i dla otoczenia (swoją drogą Lesley Manville całkowicie ukradła dla siebie ten film- była absolutnie rewelacyjna), jednak widać że rozpaczliwie potrzebuje towarzystwa przyjaciół, którzy z czasem stają się coraz bardziej zdystansowani, wręcz wrodzy. Trudno mi stanąć jednoznacznie po któreś ze stron- to jak wspominałem jest siła tego filmu. Jest niejednoznaczny, świetnie zagrany i wyreżyserowany. Dla mnie wspaniały.

ocenił(a) film na 8
ziew

Masz rację, wysłać Ci strzelbę? ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones