I mimo mojego zachwytu:) - uważam też, ze wszystkie Oscary dla tego filmu to nieporozumienie - zwłaszcza w rolach aktorskich czy dla filmu - a scenografia, scenariusz i kostiumy były o wiele lepsze w filmie "Elizabeth":)
Jednak - ten film to uczta dla oka. To swoiste wyobrażenie jak wielka sztuka ożywa w wykonaniu aktorów teatralnych. Jest w tym filmie magia - taka magia baśni - i nie psuje tego nawet zakończenie. Przeciwnie - zakończenie filmu - jest jakby powrotem z baśni, która nigdy nie trwa wiecznie. Jest coś w tym filmie:D. To moje - całkowicie subiektywne arcydzieło filmowe:) I żaden Weinstein mi tego nie zabierze!